Przed meczem byliśmy skazywani na pożarcie i faktycznie walkę wysoko wygrał silniejszy. Gospodarze przyzwyczajeni do gry na pełnowymiarowym dużym boisku szybko nas zaskoczyli bo już w 2 minucie w sytuacji sam na sam faktastycznie broni Gąsior. Było ostrzeżenie a my nie wyciągamy wniosków. w 16 minucie kolejna szybka akcja lewą stroną boiska podanie na 5 metr i strzał do bramki. Bramkarz bez szans ale gdzie byli obrońcy. W 26 minucie po rzucie wolnym zabiegajacy zawodnik gospodarzy z 5 metrów bez obrońcy strzela spokojnie pod poprzeczkę. W 29 minucie stwarzamy pierszą sytuacjępod bramką Podlesianki lecz Haśnika ubiega bramkarz w polu karnym. Wydaje się że zaczynamy kontrolować mecz memy piłkę, prowadzimy gre i znowu prosta strata, jedno długie podanie i tracimy w sytuacji sam na sam 3 gola. Jeszcze raz w 39 minucie przy własnej akcji szybko tracimy piłkę dwa długie podania gospodarzy i kolejna bramka dla nich. Do przerwy 4-0. Po przerwie trochę dyskusji w szatni i wydaje się że pobudziło nas to do walki. Niestety kolejny błąd strata i w po podaniu ze skrzydła napastniki gospodarzy strzela z 7 metrów do bramki. Krzyki z trybun wskazują że bedzie pogrom i dwucyfrówka. Na szczęście zawodnicy JUWe zaczęli grać w piłkę (niestety za późno) i od 60 minuty zaczynamy grać w piłkę. W 67 minucie Hornik przejmujepiłkę wpada w pole karne i jest faulowany. Poszkodowany sam wykonuje rzut karny całkowicie myląc bramkarza. Stwarzamy kolejne sytuacje. Najpierw Woźniak dwukrotnie minimalnie chyba po strzałach z dystansu.Następnie dwukrotnie Malcharek w sytuacjach sam na sam nie przegrywa z bramkarzem.Sytuacje bramkowe mieli jeszcze Firlej i Robert Kaczmarczyk lecz zabrakło szczęścia, precyzji. Przy wykorzystaniu wszystkich sytuacji mogliśmy w koncówce jeszcze sporo namieszackrwi gospodarzom z dzielnicy Katowic a tak jeszcze jednakontra która ustala wynik na 6-1 i mecz kończymy wysoką porażką.
A za tydzień mecz z lokalnym bardzo dobrze nam znanym zaspołem LKS Łąka w sobotę o godz. 14,00