Przed meczem liczymy na zwycięstwo i awans w tabeli a przede wszystkim przełamanie passy meczów na wyjazdach bez wygranej w tym sezonie i znowu jak zawsze ....remis. Zostajemy średniakiem ligowym z największą liczba remisów to już 5 remis na 6 meczów wyjazdowych. Ale teraz o meczu. Mecz na jedna bramkę z posiadaniem piłki 70-30 dla JUWe - prawie jak FC Barcelona ale mamy potwierdzenie że "tiki-taka" jest przeżytkiem. My również wymieniliśmy w tym meczu może z 200 podań i pytanie co z tego?
Teraz pora na sytuacje dla JUWe bo o gospodarzach to nawet nie ma co pisać - dwa groźne strzały po jednym na połowę meczu. Pierwszą sytuację miał Kryla wychodząc na pozycje sam na sam odwrócony placami starał się lobować bramkarza lecz nie trafił w bramkę. Następnie po podaniu Kaczmarczyka - Kryla w trudnej sytuacji strzela głową lecz trafia w poprzeczkę. W kolejnej akcji Kaczmarczyk Robert po minięciu 3 zawodników strzela płasko po ziemni z 20 metra. Następnie Hornik nie strzela po minięciu stopera i w końcu oddaje niecelny strzał. Tak było do przerwy. Po przerwie bijemy głową w mur. W 65 minucie Nyga strzela z rzutu wolego lecz minimalnie niecelnie. Potem Kaczmarczyk strzela z 20 metrów prosto w bramkarza, Mikolasz po rzucie rożnym nie trafia w piłkę na 6 metrze a w ostatniej akcji meczu Matejko z 7 metrów głową nie trafia w bramkę. Niestety w przeciwieństwie do poprzednich meczy nie stworzyliśmy stuprocentowych sytuacji, a wrzutki i centry były typowym "biciem głową w mur" i nie przyniosło to skutku w postaci bramki. A jedna bramka dałaby w tym meczu upragnione wyjazdowe zwycięstwo. Teraz pora na rehabilitację i zwycięstwo z rezerwami Krupińskiego bo o innym wyniku nie może być mowy.
Trzeba pochwalić sędziów którzy nie popełnili chyba ani jednego błędu ale w tym meczu za bardzo się nie napracowali.